Mazury, Suwalszczyzna i Podlasie dz. 5
Piątek, 21 sierpnia 2009 | dodano:24.08.2009Kategoria 4. Polska
Sokółka - Bohoniki - Wojnowice - Usnarz Górny - Krynki - Łapicze - Kruszyniany - Bobrowniki - Jałówka - Siemianówka - Narewka - Białowieża
Najciekawszy dzień całej wyprawy. Po wydostaniu się z ośrodka sportowego...
..., gdzie rozbiłem się wczoraj ruszyłem na południe jak najszybciej uciekając z nielubianej drogi. Po drobnych walkach z Bobrownikami dotarłem do Bohonik...
,niedaleko w Malawiczach Górych stoi jeszcze sławny wiatrak...
...a tak wyglądała droga przez kolejne kilka kilometrów do Babik. :)
Później zostałem wylegitymowany przez Straż Graniczną po raz pierwszy i ostatni. Po kilometrowych drążeniach oponami po piaszczystych drogach dotarłem do Krynek, gdzie wśród pięknych zakamarków dostałem cynk o wystawie artysty w pobliskich Łapicach. Skoro było - prawie - po drodze to dlaczego nie skorzystać.
Wielkiego malarza nie spotkałem ale za to zostawił troszkę klocków, kilka mazów oraz parę która mnie tu ściągnęła.
Dalej droga potoczyła się żwawo i wesoło zwłaszcza za sprawą ułańskiej fantazji, która poniosła mnie za bardzo podczas zjazdu żwirową drogą. Już prawie na samym dole wpadłem w piaszczystą pułapkę i przeskakując nad kierownicą, przetaczając się po kasku wyładowałem na poboczu. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem czy nic się nie stało... z rowerem. :D Wszystko było w porządku (zgubiłem jednak lampkę tylną) i poobdzierany tu i tam ruszyłem w poszukiwaniu apteczki pierwszej pomocy. W Bobrownikach odkażony (dostałem nawet sugestię od autochtonów by odkazić się tez od środka ) i zabandażowany pokuśtykałem w stronę Jałówki.
Nawet szybko znalazłem się nad Zalewem Siemianowskim, gdzie suchą stopą można przejść na druga stronę po nasypie kolejowym i mostem.
Powoli się ściemniało ale jeszcze zauważyłem w Mikłaszewie najpiękniejszy przystanek autobusowy na mojej wyprawie:
Później był już tylko czerwony szlak przez puszczę i... brzdęk. Zaczął się rozpadać bagażnik :| Dotrwał jednak do końca dnia, jednak zasugerowało mi to bym zmienił jednak trasę w dniu następnym na bardziej szosową.
Mapka
Najciekawszy dzień całej wyprawy. Po wydostaniu się z ośrodka sportowego...
..., gdzie rozbiłem się wczoraj ruszyłem na południe jak najszybciej uciekając z nielubianej drogi. Po drobnych walkach z Bobrownikami dotarłem do Bohonik...
,niedaleko w Malawiczach Górych stoi jeszcze sławny wiatrak...
...a tak wyglądała droga przez kolejne kilka kilometrów do Babik. :)
Później zostałem wylegitymowany przez Straż Graniczną po raz pierwszy i ostatni. Po kilometrowych drążeniach oponami po piaszczystych drogach dotarłem do Krynek, gdzie wśród pięknych zakamarków dostałem cynk o wystawie artysty w pobliskich Łapicach. Skoro było - prawie - po drodze to dlaczego nie skorzystać.
Wielkiego malarza nie spotkałem ale za to zostawił troszkę klocków, kilka mazów oraz parę która mnie tu ściągnęła.
Dalej droga potoczyła się żwawo i wesoło zwłaszcza za sprawą ułańskiej fantazji, która poniosła mnie za bardzo podczas zjazdu żwirową drogą. Już prawie na samym dole wpadłem w piaszczystą pułapkę i przeskakując nad kierownicą, przetaczając się po kasku wyładowałem na poboczu. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem czy nic się nie stało... z rowerem. :D Wszystko było w porządku (zgubiłem jednak lampkę tylną) i poobdzierany tu i tam ruszyłem w poszukiwaniu apteczki pierwszej pomocy. W Bobrownikach odkażony (dostałem nawet sugestię od autochtonów by odkazić się tez od środka ) i zabandażowany pokuśtykałem w stronę Jałówki.
Nawet szybko znalazłem się nad Zalewem Siemianowskim, gdzie suchą stopą można przejść na druga stronę po nasypie kolejowym i mostem.
Powoli się ściemniało ale jeszcze zauważyłem w Mikłaszewie najpiękniejszy przystanek autobusowy na mojej wyprawie:
Później był już tylko czerwony szlak przez puszczę i... brzdęk. Zaczął się rozpadać bagażnik :| Dotrwał jednak do końca dnia, jednak zasugerowało mi to bym zmienił jednak trasę w dniu następnym na bardziej szosową.
Mapka
Dane wycieczki:
Km: | 135.88 | Km teren: | 58.00 | Czas: | 08:44 | km/h: | 15.56 |
Pr. maks.: | 44.70 | Rower: | Kelly's Quartz |
Komentarze
Nawierzchnia cudowna. Wcale się nie dziwię bagażnikowi, że zaczął protestować. Też bym zaczęła...
Dobrze, że wywrotka nie skończyła się niczym poważniejszym. psyche - 20:31 środa, 26 sierpnia 2009 | linkuj
Komentuj
Dobrze, że wywrotka nie skończyła się niczym poważniejszym. psyche - 20:31 środa, 26 sierpnia 2009 | linkuj