Poleskie Gminobranie
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:02.07.2012Kategoria 3. Region
Biała Podlaska - Rudno - Dębowa Kłoda - Urszulin - Rejowiec - Krasnystaw - Skierbieszów - Tomaszów Lubelski - Lubycza Królewska - Łaszczów - Tyszowce - Horyszów - Werbkowice - Chełm - Lipówka - Wisznice - Biała Podlaska
Nie mogłem odpuścić szansie na długi wyjazd w ten weekend ze względu na pogodę, która skazywała mnie na jeździe w ponad trzydziestostopniowym upale bez kropli deszczu. Planowałem wyjechać wraz ze wschodzącym słońcem ale jak to zazwyczaj bywa drobna korekta przekształciła się w wyjazd z dziewięciogodzinnym opóźnieniem. Spakowałem się do małych sakw oraz po raz ostatni rzuciłem okiem na Waxmunda a na zegarku widniała godzina trzynasta. :)
Pierwsze zwierzątko napotkane na drodze. Z bardziej ruchliwych stworzeń to najczęściej spotykałem przemiłe psiaki, które niezależnie od pory dnia miały ochotę na swawolne harce. :)
Niestety nie posiadam jeszcze żadnego aparatu i pstrykam doraźnie zdjęcia za pomocą smartfona. Niestety troszkę 'zamuliłem' jego optykę i niewiele dobrych zdjęc zostało. Powyżej widać temperaturę wg Urzędu Gminy w Skierbieszowie. :)
Wyposażony w niezawodny zestaw nawigacyjny nie straszne mi były zboczenia po fikuśne gminy. Niestety mapka zasłaniała licznik i poniewczasie dowiadywałem się, że licznik nadal śpi. Zatem kilometry i czas przejazdu są na oko z uśrednieniem do prędkości danych zebranych z 3/4 dystansu.
Niespodziewany wschód słońca
Czasami lepiej zatrzymać się podczas robienia zdjęcia zabytkom...
Grzęda Sokalska w pełnej krasie
Troszkę martwej natury...
Tutaj zatrzymałem się na dłuższą chwilę :D
Ostatni posiłek - makaronowe kolanka (jak to na rowerzystę przystało) i czarna kawa :D
Niestety późny wyjazd w sobotę skutkował tym, ze ostatnie 55 km towarzyszyła mi burza ze spektakularnymi piorunami, w uszach słychać było płacz Włochów a w powietrzu unosił się zapach rumianku. :)
Czas brutto: 34h
Nie mogłem odpuścić szansie na długi wyjazd w ten weekend ze względu na pogodę, która skazywała mnie na jeździe w ponad trzydziestostopniowym upale bez kropli deszczu. Planowałem wyjechać wraz ze wschodzącym słońcem ale jak to zazwyczaj bywa drobna korekta przekształciła się w wyjazd z dziewięciogodzinnym opóźnieniem. Spakowałem się do małych sakw oraz po raz ostatni rzuciłem okiem na Waxmunda a na zegarku widniała godzina trzynasta. :)
Pierwsze zwierzątko napotkane na drodze. Z bardziej ruchliwych stworzeń to najczęściej spotykałem przemiłe psiaki, które niezależnie od pory dnia miały ochotę na swawolne harce. :)
Niestety nie posiadam jeszcze żadnego aparatu i pstrykam doraźnie zdjęcia za pomocą smartfona. Niestety troszkę 'zamuliłem' jego optykę i niewiele dobrych zdjęc zostało. Powyżej widać temperaturę wg Urzędu Gminy w Skierbieszowie. :)
Wyposażony w niezawodny zestaw nawigacyjny nie straszne mi były zboczenia po fikuśne gminy. Niestety mapka zasłaniała licznik i poniewczasie dowiadywałem się, że licznik nadal śpi. Zatem kilometry i czas przejazdu są na oko z uśrednieniem do prędkości danych zebranych z 3/4 dystansu.
Niespodziewany wschód słońca
Czasami lepiej zatrzymać się podczas robienia zdjęcia zabytkom...
Grzęda Sokalska w pełnej krasie
Troszkę martwej natury...
Tutaj zatrzymałem się na dłuższą chwilę :D
Ostatni posiłek - makaronowe kolanka (jak to na rowerzystę przystało) i czarna kawa :D
Niestety późny wyjazd w sobotę skutkował tym, ze ostatnie 55 km towarzyszyła mi burza ze spektakularnymi piorunami, w uszach słychać było płacz Włochów a w powietrzu unosił się zapach rumianku. :)
Czas brutto: 34h
Dane wycieczki:
Km: | 540.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 26:05 | km/h: | 20.70 |
Pr. maks.: | 44.20 | Rower: | Kelly's Quartz |
Komentarze
Komentuj