Wpisy archiwalne w kategorii
GDP
Dystans całkowity: | 3057.54 km (w terenie 6.00 km; 0.20%) |
Czas w ruchu: | 179:00 |
Średnia prędkość: | 17.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.20 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 179.86 km i 10h 31m |
Więcej statystyk |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 7
19:18 "Dziś grzejemy się w pokoju w Idzikowie :-)
Dziś dwa razy byłem w chmurach ;-)" - yoshko
Dane wycieczki:
Km: | 130.24 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:26 | km/h: | 15.44 |
Pr. maks.: | 50.80 | Rower: | Pożeracz Gmin |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 6
17:01 "Karol dołącza do imprezy" [Krzanowice]
Dane wycieczki:
Km: | 178.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:24 | km/h: | 18.96 |
Pr. maks.: | 55.80 | Rower: | Pożeracz Gmin |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 5
8:07 "W taką fatalną pogodę dystans powinien być liczony podwójnie ;)
Go Yoshko Go..." - paweł
11:44 "Juppi, pierwszy (i oststni) kapeć" - yoshko
20:52 "Yoshko jest w Rajczy.
Jutro dołączę do niego na kilka dni. " - Karol
Go Yoshko Go..." - paweł
11:44 "Juppi, pierwszy (i oststni) kapeć" - yoshko
20:52 "Yoshko jest w Rajczy.
Jutro dołączę do niego na kilka dni. " - Karol
Dane wycieczki:
Km: | 128.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:30 | km/h: | 15.10 |
Pr. maks.: | 53.30 | Rower: | Pożeracz Gmin |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 4
wczoraj "Mam nadzieję, że pojechał przez Głodówkę i Brzeziny! Tak przepiękne widoki..." - janus
dziś "Nie pojechałem bo było wietrznie i 5o, ale na pocieszenie możesz jej napisać, że siedziałem 15 minut w Bukowinie i myślałem jechać czy nie jechać " - yoshko
22:54 "Zaraz otworzę piwo, które wiozlem 130 km. :-)
Wg posiadanych danych temperatura w Bukowinie wahała się między 0 a 5 stopni, więc ciepło nie było. Zamiast glodowki był Big Mac ;-) " - yoshko
Dane wycieczki:
Km: | 131.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:26 | km/h: | 15.60 |
Pr. maks.: | 47.20 | Rower: | Pożeracz Gmin |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 3
18:16 "Wie ktoś, w którym miejscu trasy jest yoshko? " - Karol
19:26 "5 h temu był w :icon_arrow: Łapsze Niżne" - gagarin
21;15 "A teraz jest w Jabłonce. " - Borafu
http://ridewithgps.com/routes/2723918
Dane wycieczki:
Km: | 134.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:46 | km/h: | 15.32 |
Pr. maks.: | 49.20 | Rower: | Pożeracz Gmin |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 2
8:45 "Yoszko wyjechał dopiero po 8-mej więc aby wyrobić normę musicie dać mu spokój . Absolutnie żadnych odwiedzin :D" - Krzysztof
Z samego rana podążyłem tropem dziesięciu Wilków ;)
Z dedykacją dla Olo.
Zanim zaczną się prawdziwe widoki to zakola Wisły cieszą. :D
12:28 "777 The Number of the Heaven"
Urząd Miasta w Baranowie Sandomierskim
Cały czas zastanawiam się nad głębia tego przekazu...
21:00 "Właśnie poprzeszkadzałem mu (Yoshkowi) telefonem. Jest pod Pilznem, szuka miejscówki" - transatlantyk
Kościół św. Jana Chrzciciela w Pilźnie
22:53 "Tam wypalają łąki i karczują lasy, czy co, że jeszcze szuka?" - Robert!
23:00 "Znalazłem przystanek :-) Słucham psiego koncertu :-) " - yoshko
Z samego rana podążyłem tropem dziesięciu Wilków ;)
Z dedykacją dla Olo.
Zanim zaczną się prawdziwe widoki to zakola Wisły cieszą. :D
12:28 "777 The Number of the Heaven"
Urząd Miasta w Baranowie Sandomierskim
Cały czas zastanawiam się nad głębia tego przekazu...
21:00 "Właśnie poprzeszkadzałem mu (Yoshkowi) telefonem. Jest pod Pilznem, szuka miejscówki" - transatlantyk
Kościół św. Jana Chrzciciela w Pilźnie
22:53 "Tam wypalają łąki i karczują lasy, czy co, że jeszcze szuka?" - Robert!
23:00 "Znalazłem przystanek :-) Słucham psiego koncertu :-) " - yoshko
Dane wycieczki:
Km: | 206.06 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 10:07 | km/h: | 20.37 |
Pr. maks.: | 47.70 | Rower: | Pożeracz Gmin |
Gminobranie Dookoła Polski - dzień 1
Dzień Dobry deszczu. Tak przywitam za kilka godzin pierwszy dzień gminobrania na prędko dookoła Polski. Nie do końca dookoła bo utnę Suwalszczyznę oraz całą stronę wschodnią z Bieszczadami. Niestety nie mam na tyle czasu by jeszcze tam zajechać. tak czy inaczej przede mną ponad 3000 kilometrów a tylko 17 dni urlopu. W sumie jak spojrzycie na datę to zauważycie szybko, że jednak już trochę czasu minęło, a ja walczyłem ze sobą by coś wreszcie napisać.
Zatem nadeszła pora by wreszcie się spakować. Na swoje nieszczęście pakuje się w cztery sakwy. Nawiązując do tego powstał nawet odpowiedni wątek na pewnym forum. Cztery czy dwie? Postawiłem na cztery bo skoro się ma to trzeba używać. :D
Sakwa pierwsza (mała przód prawy) - kuchnia, gaz, poranny start kaszkowy, zupki, makaron (zostanie zjedzony dopiero podczas przedostatniego noclegu).
Sakwa druga (mała przód lewy) - ładowarki i baterie zapakowane szczelnie w drybaga, statyw, kosmetyczka (cała podróż zastanawiałem się dlaczego ją tu trzymam), sandały, kombinerki, szwed.
Sakwa trzecia (duża tył prawy) - spodenki, dwie koszulki rowerowe, koszulka forumowa, bokserki, zestaw ciuchów do spania, polar, "szmatka" przeciwwiatrowa, skarpety gruuuube, karimata, u-lock, materac.
Sakwa czwarta (duża tył lewy) - namiot bez stelaża, który wylądował na bagażniku ze względu na długość, płaszcz przeciwdeszczowy, spodnie przeciwdeszczowe, ochraniacze na buty przeciwdeszczowe, ręcznik szybkoschnący, dętka i kupa zipów.
TankBag (na ramie pod siodełkiem) - aparat plus batony na doraźne jedzenie.
Dwa bidony - jeden litr i pół litra.
Przybornik pod siodełkiem - Gaz pieprzowy i Vexol ze szmatką
Przybornik trójkątny - woreczek ze śrubkami i podkładkami, dętka, rozkuwacz, łyżka do opon.
Co nieco widać na załączonym zdjęciu:
Naklejone naklejki "Wyprzedzaj bezpiecznie" nie przetrwały nawet kilku dni. :|
Po spakowaniu człowiek zwykle powinien pójść wcześnie spać i i wstać razem ze słońcem. Niestety poszedłem spać późno a wstałem też za późno, bo jak już wspomniałem dzień przywitałem niezbyt optymistycznie. Na szczęście moja motywacją był callistratis z forum, któremu miałem dowieźć do Puław uchwyty do lowridera. Po makaronowym śniadaniu objuczony ruszyłem na spotkanie z gminami. Oczywiście na dzień dobry deszcz traktowałem po macoszemu i przez połowę dnia jechałem sobie bez dodatkowych osłon przeciwdeszczowych.
Pierwszy postój na mega-kawę (nie jestem w stanie napisać ile takich wypiję w ciągu najbliższych kilkunastu dni).
Przy okazji nawet ubrałem się w ochraniacze i płaszcz, bo jednak brak słońca prowadził do niezbyt przyjemnych oznak chłodu. Postój odbył się w okolicach Radzynia Podlaskiego skąd szybko dotarłem do dworca Puławy Miastu. Ba, miałem nawet kwadrans zapasu. :D
Doszło do ustalonego spotkania a do rychłego rozstania nie doszło, bo pogoda zaczęła tak zniechęcać do jazdy, ze poszliśmy na obiad do chińczyka. Po rozmowach o rzeczach wszelakich musiałem jednak ruszyć się z miejsca wiedząc, że mam już sporo kilometrów w plecy. Tym razem wsiadłem na rower już szczelnie opakowany i z pieśnią na ustach ruszyłem w stronę Kazimierza Dolnego. Los chciał, że spotkałem Krzysztofa* starego znajomego z grupy wsparcia osób nieumiejętnie posługujących się rowerem. Po powitaniu i szybkiej wymianie zdań w deszczy pożegnaliśmy si każdy pojechał w swoją stronę. Ja w stronę niechybnie mokrego noclegu, a Krzysztof na galę muzyki industrialnej.
Po wtoczeniu się na skromny podjazd w okolicach Bochotnicy dostałem telefon czy bym nie chciał zamienić nocleg pod namiotem na łóżko w hotelu trzygwiazdkowym. Po chwili namysłu, a nawet bezmyślnie przystałem na propozycję.
W oczekiwaniu na karkówkę z grilla i pieczone ziemniaczki. ;)
Krzysztof zajęty prowadzeniem gali niezbyt często zaglądał ale jak już zaglądał to zawsze z czymś dobrym :D
Z tego miejsca serdecznie dziękuję Krzysztofowi za przygarniecie i zupę. :)
Zatem dzień zakończyłem z marnym dorobkiem gminnym oraz kilometrowym ale z pełnym brzuchem i głową pełną pomysłów. Dobranoc.
*) w celu dokonania anonimizacji pewnego wydarzenia imię, zdarzenie i miejsce zostało zmienione.
PS: Z góry przepraszam na zdjęcia ale z powodu nieustannie padającego deszczu niezbyt miałem ochotę wyciągać aparat.
PS2: Niedługo kolejne dni.Zapraszam.
Zatem nadeszła pora by wreszcie się spakować. Na swoje nieszczęście pakuje się w cztery sakwy. Nawiązując do tego powstał nawet odpowiedni wątek na pewnym forum. Cztery czy dwie? Postawiłem na cztery bo skoro się ma to trzeba używać. :D
Sakwa pierwsza (mała przód prawy) - kuchnia, gaz, poranny start kaszkowy, zupki, makaron (zostanie zjedzony dopiero podczas przedostatniego noclegu).
Sakwa druga (mała przód lewy) - ładowarki i baterie zapakowane szczelnie w drybaga, statyw, kosmetyczka (cała podróż zastanawiałem się dlaczego ją tu trzymam), sandały, kombinerki, szwed.
Sakwa trzecia (duża tył prawy) - spodenki, dwie koszulki rowerowe, koszulka forumowa, bokserki, zestaw ciuchów do spania, polar, "szmatka" przeciwwiatrowa, skarpety gruuuube, karimata, u-lock, materac.
Sakwa czwarta (duża tył lewy) - namiot bez stelaża, który wylądował na bagażniku ze względu na długość, płaszcz przeciwdeszczowy, spodnie przeciwdeszczowe, ochraniacze na buty przeciwdeszczowe, ręcznik szybkoschnący, dętka i kupa zipów.
TankBag (na ramie pod siodełkiem) - aparat plus batony na doraźne jedzenie.
Dwa bidony - jeden litr i pół litra.
Przybornik pod siodełkiem - Gaz pieprzowy i Vexol ze szmatką
Przybornik trójkątny - woreczek ze śrubkami i podkładkami, dętka, rozkuwacz, łyżka do opon.
Co nieco widać na załączonym zdjęciu:
Naklejone naklejki "Wyprzedzaj bezpiecznie" nie przetrwały nawet kilku dni. :|
Po spakowaniu człowiek zwykle powinien pójść wcześnie spać i i wstać razem ze słońcem. Niestety poszedłem spać późno a wstałem też za późno, bo jak już wspomniałem dzień przywitałem niezbyt optymistycznie. Na szczęście moja motywacją był callistratis z forum, któremu miałem dowieźć do Puław uchwyty do lowridera. Po makaronowym śniadaniu objuczony ruszyłem na spotkanie z gminami. Oczywiście na dzień dobry deszcz traktowałem po macoszemu i przez połowę dnia jechałem sobie bez dodatkowych osłon przeciwdeszczowych.
Pierwszy postój na mega-kawę (nie jestem w stanie napisać ile takich wypiję w ciągu najbliższych kilkunastu dni).
Przy okazji nawet ubrałem się w ochraniacze i płaszcz, bo jednak brak słońca prowadził do niezbyt przyjemnych oznak chłodu. Postój odbył się w okolicach Radzynia Podlaskiego skąd szybko dotarłem do dworca Puławy Miastu. Ba, miałem nawet kwadrans zapasu. :D
Doszło do ustalonego spotkania a do rychłego rozstania nie doszło, bo pogoda zaczęła tak zniechęcać do jazdy, ze poszliśmy na obiad do chińczyka. Po rozmowach o rzeczach wszelakich musiałem jednak ruszyć się z miejsca wiedząc, że mam już sporo kilometrów w plecy. Tym razem wsiadłem na rower już szczelnie opakowany i z pieśnią na ustach ruszyłem w stronę Kazimierza Dolnego. Los chciał, że spotkałem Krzysztofa* starego znajomego z grupy wsparcia osób nieumiejętnie posługujących się rowerem. Po powitaniu i szybkiej wymianie zdań w deszczy pożegnaliśmy si każdy pojechał w swoją stronę. Ja w stronę niechybnie mokrego noclegu, a Krzysztof na galę muzyki industrialnej.
Po wtoczeniu się na skromny podjazd w okolicach Bochotnicy dostałem telefon czy bym nie chciał zamienić nocleg pod namiotem na łóżko w hotelu trzygwiazdkowym. Po chwili namysłu, a nawet bezmyślnie przystałem na propozycję.
W oczekiwaniu na karkówkę z grilla i pieczone ziemniaczki. ;)
Krzysztof zajęty prowadzeniem gali niezbyt często zaglądał ale jak już zaglądał to zawsze z czymś dobrym :D
Z tego miejsca serdecznie dziękuję Krzysztofowi za przygarniecie i zupę. :)
Zatem dzień zakończyłem z marnym dorobkiem gminnym oraz kilometrowym ale z pełnym brzuchem i głową pełną pomysłów. Dobranoc.
*) w celu dokonania anonimizacji pewnego wydarzenia imię, zdarzenie i miejsce zostało zmienione.
PS: Z góry przepraszam na zdjęcia ale z powodu nieustannie padającego deszczu niezbyt miałem ochotę wyciągać aparat.
PS2: Niedługo kolejne dni.Zapraszam.
Dane wycieczki:
Km: | 147.43 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:27 | km/h: | 19.79 |
Pr. maks.: | 41.30 | Rower: | Pożeracz Gmin |