Wpisy archiwalne w kategorii
4. Polska
Dystans całkowity: | 12134.06 km (w terenie 287.50 km; 2.37%) |
Czas w ruchu: | 661:44 |
Średnia prędkość: | 18.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4710 m |
Liczba aktywności: | 78 |
Średnio na aktywność: | 155.56 km i 8h 29m |
Więcej statystyk |
Praca dyplomowa
Postanowiłem wybrać się do Rzeszowa w celu odebrania pewnego dyplomu ;)
Oczywiście z braku czasu skłoniłem się do wycieczki całonocnej, co byłoby niezłym treningiem przed jakimś tam maratonem. Od ostatniej jazdy minęło czasu. Zmieniłem opony na szosowe, założyłem lemondke, przeinstalowałem ulocka na widelec oraz zainstalowałem nowy licznik otrzymany podczas imprezy urodzinowej :D
Wyruszyłem po godzinie 16ej spożywszy zacny obiad. Pierwszym zadaniem było dopompować koła do satysfakcjonującej twardości, więc udałem się na stację paliw. pryknąłem tam po 4.5 atmosfer i chciałem wyruszyć w trasę. Niestety zaskoczył mnie ulock, który wyłamał uchwyt i opadł na ziemię. Po wciśnięciu go do małej sakwy ruszyłem wreszcie zwiedzać Świat. Niestety wszelkie plusy nie przysłoniły minusów, wśród których był jeden dosyć znaczny - wiatr w twarz przez cała drogę o sile 5 m/s.
Zanim nastał zmrok spotkałem klucz gąsek:
Temperatura była zbyt niska by jechać bez rękawiczek, wiec założyłem jedyne jakie maiłem czyli z membraną. Niestety było jeszcze zbyt ciepło co skutkowało szybkim zapoceniem rękawiczek co skutkowało późniejszym szybkim wychładzaniem dłoni podczas postojów.
W Parczewie zatrzymałem się na małą przekąskę, by następnie pomylić drogi 'wielkim mieście" zarazem dokładając sobie jakieś 2 km. Pomyłka ta skutkowała spotkaniem z tubylcem, który powracał z roboty do Tyśmienicy. Zważywszy na to, że posiadał dosyć głośne radyjko wspólna jazda odbyła się w dosyć radosnym klimacie. Dowiedziałem się też, ze koledzy mu zazdroszczą mięśni nóg i chcą. takie na klacie. ;)
Przed Ostrowcem Lubelskim zrobiłem, krótki postój wśród miliardów gwiazd, których oczywiście na zdjęciu nie widać.
Kilka kilometrów dalej dostałem do Zawieprzyc, gdzie trzeba było przedrzeć się błotnista droga przez miła puszczę. Musiałem wtedy załączyć amorek, który zapomniałem później zablokować. Skutkowało to, ze kilka kilometrów przed Lublinem całkowicie zdechłem na mikro pagórkach. PO zorientowaniu się w czym tkwi problem dalsza droga przebiegała już znacznie korzystniej dla organizmu. ;)
Dosyć szybko uciekłem z Lublina i objeżdżając Zalew Zemborzycki trafiłem na bardzo dobro dróżkę, która przez wiele kilometrów prowadziła mnie wsi Zakrzówek-Osada. Stamtąd pojechałem skrótem przez las, gdzie czekała mnie walka z płytami betonowymi oraz kamienną ścieżką.
Po kilki kilometrach ukazał się upragniony widok.
Za Kraśnikiem niestety wpadłem w niezłe bagno:
Po spojrzeniu na licznik zauważyłem, ze takim tempem nie ma szans dojechać na czas do Rzeszowa, więc celem stała się Stalowa Wola skąd postanowiłem podjechać pociągiem.
Poranek przywitał mnie temperaturą na poziomie -3, więc troszkę rozbudzony parłem dalej czekając na słońce. Po dosyć żwawej jeździe dosyć szybko dotarłem nad San.
Jedzonko:
- 1l izotonik
- 3l coca coli
- 40 dkg pierniczków
- kilka racuchów
- snickers
- duża i mała kawa
- 2 hotdogi
Gminy: 8
Brutto: 15 godzin (15km/h)
Oczywiście z braku czasu skłoniłem się do wycieczki całonocnej, co byłoby niezłym treningiem przed jakimś tam maratonem. Od ostatniej jazdy minęło czasu. Zmieniłem opony na szosowe, założyłem lemondke, przeinstalowałem ulocka na widelec oraz zainstalowałem nowy licznik otrzymany podczas imprezy urodzinowej :D
Wyruszyłem po godzinie 16ej spożywszy zacny obiad. Pierwszym zadaniem było dopompować koła do satysfakcjonującej twardości, więc udałem się na stację paliw. pryknąłem tam po 4.5 atmosfer i chciałem wyruszyć w trasę. Niestety zaskoczył mnie ulock, który wyłamał uchwyt i opadł na ziemię. Po wciśnięciu go do małej sakwy ruszyłem wreszcie zwiedzać Świat. Niestety wszelkie plusy nie przysłoniły minusów, wśród których był jeden dosyć znaczny - wiatr w twarz przez cała drogę o sile 5 m/s.
Zanim nastał zmrok spotkałem klucz gąsek:
Temperatura była zbyt niska by jechać bez rękawiczek, wiec założyłem jedyne jakie maiłem czyli z membraną. Niestety było jeszcze zbyt ciepło co skutkowało szybkim zapoceniem rękawiczek co skutkowało późniejszym szybkim wychładzaniem dłoni podczas postojów.
W Parczewie zatrzymałem się na małą przekąskę, by następnie pomylić drogi 'wielkim mieście" zarazem dokładając sobie jakieś 2 km. Pomyłka ta skutkowała spotkaniem z tubylcem, który powracał z roboty do Tyśmienicy. Zważywszy na to, że posiadał dosyć głośne radyjko wspólna jazda odbyła się w dosyć radosnym klimacie. Dowiedziałem się też, ze koledzy mu zazdroszczą mięśni nóg i chcą. takie na klacie. ;)
Przed Ostrowcem Lubelskim zrobiłem, krótki postój wśród miliardów gwiazd, których oczywiście na zdjęciu nie widać.
Kilka kilometrów dalej dostałem do Zawieprzyc, gdzie trzeba było przedrzeć się błotnista droga przez miła puszczę. Musiałem wtedy załączyć amorek, który zapomniałem później zablokować. Skutkowało to, ze kilka kilometrów przed Lublinem całkowicie zdechłem na mikro pagórkach. PO zorientowaniu się w czym tkwi problem dalsza droga przebiegała już znacznie korzystniej dla organizmu. ;)
Dosyć szybko uciekłem z Lublina i objeżdżając Zalew Zemborzycki trafiłem na bardzo dobro dróżkę, która przez wiele kilometrów prowadziła mnie wsi Zakrzówek-Osada. Stamtąd pojechałem skrótem przez las, gdzie czekała mnie walka z płytami betonowymi oraz kamienną ścieżką.
Po kilki kilometrach ukazał się upragniony widok.
Za Kraśnikiem niestety wpadłem w niezłe bagno:
Po spojrzeniu na licznik zauważyłem, ze takim tempem nie ma szans dojechać na czas do Rzeszowa, więc celem stała się Stalowa Wola skąd postanowiłem podjechać pociągiem.
Poranek przywitał mnie temperaturą na poziomie -3, więc troszkę rozbudzony parłem dalej czekając na słońce. Po dosyć żwawej jeździe dosyć szybko dotarłem nad San.
Jedzonko:
- 1l izotonik
- 3l coca coli
- 40 dkg pierniczków
- kilka racuchów
- snickers
- duża i mała kawa
- 2 hotdogi
Gminy: 8
Brutto: 15 godzin (15km/h)
Dane wycieczki:
Km: | 225.14 | Km teren: | 8.50 | Czas: | 12:54 | km/h: | 17.45 |
Pr. maks.: | 41.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Dojazd na Wyprawkę VI
Sobota, 12 listopada 2011 | dodano:14.11.2011Kategoria 4. Polska
Dojazd na Wyprawkę z atrakcjami ale bez zdjęć :D
Dane wycieczki:
Km: | 149.71 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 07:38 | km/h: | 19.61 |
Pr. maks.: | 40.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Powrót z Microwyprawki na wybory
Niedziela, 9 października 2011 | dodano:10.10.2011Kategoria 4. Polska
Skała - Ojców - Giebułtów - Kraków
Transatlantyk i "surowa" kiełbasa
Kontemplacje nad herbatą
Siekierka
Kuchenka polowa
Szuru buru a tu czas ucieka
Widok na poranek z miejsca noclegowego
Zbiórka z godzinnym opóźnieniem ;)
Pod zamkiem (jest na górze) w Pieskowej Skale
Transatlantyk i "surowa" kiełbasa
Kontemplacje nad herbatą
Siekierka
Kuchenka polowa
Szuru buru a tu czas ucieka
Widok na poranek z miejsca noclegowego
Zbiórka z godzinnym opóźnieniem ;)
Pod zamkiem (jest na górze) w Pieskowej Skale
Dane wycieczki:
Km: | 46.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:46 | km/h: | 16.70 |
Pr. maks.: | 50.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Microwyprawka Krakowska
Sobota, 8 października 2011 | dodano:10.10.2011Kategoria 4. Polska
Tunel - Sędziszów - Żarnowiec - Pilica - Skała
Miś bez oczka na dobra drogę :)
Pogoda sprzyja drogowym harcom
Kilka pizz zostało momentalnie pochłoniętych przez rowerowych wyjadaczy
Gdy chmura goni to miny są nietęgie
Niektórzy jednak nie wiedzą co jest za nimi ;)
Miś bez oczka na dobra drogę :)
Pogoda sprzyja drogowym harcom
Kilka pizz zostało momentalnie pochłoniętych przez rowerowych wyjadaczy
Gdy chmura goni to miny są nietęgie
Niektórzy jednak nie wiedzą co jest za nimi ;)
Dane wycieczki:
Km: | 90.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:01 | km/h: | 15.03 |
Pr. maks.: | 67.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Na bunkry do Rudawy
Sobota, 1 października 2011 | dodano:03.10.2011Kategoria 4. Polska
Kilka fotek z sobotniej wycieczki do Rudawy
To miejsce na zawsze pozostanie w naszej pamięci...;)
Na Kopcu Piłsudskiego
Lampionidy nad Krakowem ;)
To miejsce na zawsze pozostanie w naszej pamięci...;)
Na Kopcu Piłsudskiego
Lampionidy nad Krakowem ;)
Dane wycieczki:
Km: | 76.33 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 05:12 | km/h: | 14.68 |
Pr. maks.: | 49.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Po Bieżanowie i okolicach plus Masa Krytyczna
Piątek, 30 września 2011 | dodano:03.10.2011Kategoria 4. Polska
Zwiedzanie Krakowa plus Masa krytyczna :)
Dane wycieczki:
Km: | 74.27 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 05:10 | km/h: | 14.37 |
Pr. maks.: | 48.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Po Krakowie
Wtorek, 20 września 2011 | dodano:20.09.2011Kategoria 4. Polska
Przejazd w dżdżystą pogodę po Krakowie z Ttin. Udało się nawet wjechać na Kopiec Kraka :)
Dane wycieczki:
Km: | 25.62 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 13.60 |
Pr. maks.: | 42.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Na Kraków dzień 2
Sobota, 17 września 2011 | dodano:19.09.2011Kategoria 4. Polska
Nisko - Bojanów - Kolbuszowa - Radomyśl Wielki - Radgoszcz - Żabno - Szczurowa - Mikluszowice - Niepołomice - Kokotów - Kraków
Miałem troszkę popisać o tej podróży ale niestety nie mam wolnej chwili by swobodnie zebrać myśli i powspominać to co działo się na drodze.
Zimny poranek i przytulny lasek (Nisko)
Niewidzialny wiadukt (Bojanów)
Miejski samolocik (Radomyśl Wielki)
Kładka w Mikluszowicach
Miałem troszkę popisać o tej podróży ale niestety nie mam wolnej chwili by swobodnie zebrać myśli i powspominać to co działo się na drodze.
Zimny poranek i przytulny lasek (Nisko)
Niewidzialny wiadukt (Bojanów)
Miejski samolocik (Radomyśl Wielki)
Kładka w Mikluszowicach
Dane wycieczki:
Km: | 193.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 10:11 | km/h: | 18.97 |
Pr. maks.: | 47.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Na Kraków dzień 1
Lublin - Bychawa - Stawce - Frampol - Bukowa - Ciosmy - Kurzyna Wielka - Nisko
Oddawszy troszkę siebie ruszam na wycieczkę
Napotkana ekipa mazowiecka
Wstrzymał ziemię i zakręcił kołem
Oddawszy troszkę siebie ruszam na wycieczkę
Napotkana ekipa mazowiecka
Wstrzymał ziemię i zakręcił kołem
Dane wycieczki:
Km: | 158.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:10 | km/h: | 17.27 |
Pr. maks.: | 47.00 | Rower: | Kelly's Quartz |
Wycieczka po mleko cz. 2
Skrzeszew - Drohiczyn - Siemiatycze - Grabarka - Maćkowice - Mielnik - Niemirów - Janów Podlaski - Biała Podlaska
Poranek jak zwykle zaczął się później niż planowałem, a Tranquilo korzystając z okazji przywiózł troszkę truskawek. Po szybkim śniadanku podjechaliśmy po świeże mleko, które świetnie spisywało się podczas podroży. Chwilę później Robert pojechał zdobywać gminy po drugiej stronie Bugu, a my spokojnie przemierzaliśmy kolejne kilometry, delektując się przyrodą i martwą natura na drodze. ;)
Po drodze zajrzeliśmy do sanktuarium w Grabarce, by kilka kilometrów dalej znaleźć się na drodze do Mielnika, gdzie Psyche łapie kapcia - spowodowanego, jak się później okazało, ostrą krawędzią w obręczy - i na domiar złego nie było czym odkręcić koła ze względu na brak odpowiedniego klucza. Zostaliśmy uratowani przez gospodynię z pobliskiego gospodarstwa agroturystycznego. Po skończonej wymianie dotarliśmy do Niemirowa, gdzie szybko się przeprawiliśmy się przez Bug, lądując na lubelszczyźnie. Kilkanaście kilometrów dalej spotkaliśmy Roberta uradowanego ze zdobytych gmin i już w komplecie pojechaliśmy do dworca kolejowego w Białej Podlaskiej, gdzie wrzuciliśmy do pociągu Psyche, która mimo wielu pagórków po drodze dobrze sobie poradziła na trasie mimo braku zaprawy w trasie w tym roku. My tymczasem spokojnie mogliśmy pójść pozbyć się rowerów i zjeść coś treściwego. :)
Robert i wiejska wuwuzela. (Skrzeszew)
Pamiątkowa fotka na pożegnanie z działką :D
Jakby tu wejść do tego bunkra?! (Zajęczniki)
Gdy człowieka suszy a mleko nie wystarcza to pozostaje jedynie piwko miodowe. ;) (Pawłowicze)
Poranek jak zwykle zaczął się później niż planowałem, a Tranquilo korzystając z okazji przywiózł troszkę truskawek. Po szybkim śniadanku podjechaliśmy po świeże mleko, które świetnie spisywało się podczas podroży. Chwilę później Robert pojechał zdobywać gminy po drugiej stronie Bugu, a my spokojnie przemierzaliśmy kolejne kilometry, delektując się przyrodą i martwą natura na drodze. ;)
Po drodze zajrzeliśmy do sanktuarium w Grabarce, by kilka kilometrów dalej znaleźć się na drodze do Mielnika, gdzie Psyche łapie kapcia - spowodowanego, jak się później okazało, ostrą krawędzią w obręczy - i na domiar złego nie było czym odkręcić koła ze względu na brak odpowiedniego klucza. Zostaliśmy uratowani przez gospodynię z pobliskiego gospodarstwa agroturystycznego. Po skończonej wymianie dotarliśmy do Niemirowa, gdzie szybko się przeprawiliśmy się przez Bug, lądując na lubelszczyźnie. Kilkanaście kilometrów dalej spotkaliśmy Roberta uradowanego ze zdobytych gmin i już w komplecie pojechaliśmy do dworca kolejowego w Białej Podlaskiej, gdzie wrzuciliśmy do pociągu Psyche, która mimo wielu pagórków po drodze dobrze sobie poradziła na trasie mimo braku zaprawy w trasie w tym roku. My tymczasem spokojnie mogliśmy pójść pozbyć się rowerów i zjeść coś treściwego. :)
Robert i wiejska wuwuzela. (Skrzeszew)
Pamiątkowa fotka na pożegnanie z działką :D
Jakby tu wejść do tego bunkra?! (Zajęczniki)
Gdy człowieka suszy a mleko nie wystarcza to pozostaje jedynie piwko miodowe. ;) (Pawłowicze)
Dane wycieczki:
Km: | 105.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:29 | km/h: | 16.20 |
Pr. maks.: | 45.00 | Rower: | Kelly's Quartz |